Opuszcona wioska

Uranos

Oto stara i opuszczona wiosna przez ludzi. Uważaj ! Może cos tu się jeszcze czai !

Black Moon

{April Wood}

Jego wzrok przeszywał zniszczone chaty. Wszystko to wyglądało jakby mieszkańcy tej oto wioski wynieśli się stąd w pośpiechu. Gdzieniegdzie można było dostrzec niedojedzone resztki ludzkiego pokarmu i pranie, które ktoś zapomniał zdjąć. Siwy ogier ostrożnie stąpał po twardej i ubitej ziemii, oglądając prymitywne szałasy, naznaczone przez czas.

Galaxy

Szła powoli przez wioskę rozglądając się. W pewnym momencie zauważyła gdzieś w oddali konia. Ruszyła w jego stronę powoli, nie śpiesząc się. Gdy podeszła bliżej zobaczyła, że to ogier ze Stada Ciemnej Otchłani. - Ave. - Powiedziała chłodno co leżało w jej zwyczaju.

Black Moon

Chwilę stał, przyglądając się jej, aż wreszcie cicho prychnął i skinął lekko łbem. Ruszył, a jego spojżenie wciąż wędrowało po opuszczonej wiosce. Nigdy nie wiadomo co się może zdażyć, może ktoś tu jeszcze został? Black wiedział co nieco o potędze ludzkiej i wolał już więcej nie doświadczać jej mocy. Na jego twarzy pojawił się wyraz niesmaku na myśl o człowiekach.

Galaxy

Również ruszyła, ale w nico inną stronę niż, on... Spoglądała na wszystko z nie ufnością. Nie znała ludzi, ale z tego co jej było wiadomo nie chciała ich poznawać. Jednak idąc przez wioskę nagle usłyszała szmer z jednym z szałasów... Wsadziła do niego łeb, widząc, że jest w niej coś co nie wygląda jak żadne normalne zwierze, wyjęła czym prędzej łeb z szałasu i wpatrywała się, w wejście. Po dłuższym oczekiwaniu na wyjście tego czegoś coś znowu zaczęło szeleścić w namiocie. Ruszyła galopem przed siebie, w stronę spotkanego już przez nią konia, nie uciekała, chciała się jak najszybciej oddalić od tego miejsca. Zatrzymała się dopiero obok jabłkowitego konia.

Black Moon

Odwrócił się szybko i zdążył ujrzeć galopującą w jego stronę klacz. - Coś się stało? - Zapytał z niepokojem. Zatrzymał się wpatrując się w klacz. Czyżby byli tu ludzie? Hieny, pragnące wyssać krew niewinnych? Zmarszczył brwi, patrząc wciąż klaczy głęboko w oczy.

Galaxy

Spojrzała na niego - Właściwie to chyba tak... Nie wiem. Coś było w jedym z szałasów. A to nie było zwierze. - Patrzyła wcią na niego. Minę miała takiego typu jakby chciała powiedzieć 'Co robimy?'.

Black Moon

Spojrzał na nią badawczo, jednak bez słowa podszedł do szałasu. Zatrzymał się przed wejściem, chwilę się namyślając i nasłuchując. W końcu wsadzł łeb w wejście i rozejrzał się po namiocie. W środku było pusto, tylko w kącie leżało małe zawiniątko. Sięgnął po nie i otworzył. W środku był mały kurczaczek, głodny i przestraszony. Uśmiechnął się do siebie i wyjął go na światło dzienne, aby pokazać go klaczy.

Galaxy

Spojrzała na to co trzymał koń przed nią. Zaśmiała się cichutko. - Ymm... - powiedziała co miało bardziej znaczyć 'przepraszam'.

Black Moon

Zerknął na nią z uśmiechem. Od kiedy Krwawe Pyski się niepokoją? Hm. Dziwne. Powoli opuścił zawiniątko które trzymał w zębach i położył na ziemii. Otworzył i pozwolił mu wyjść na świat, którego zapewne od tej strony nigdy nie widział. Z uśmiechem obserwował poczynania kurczaczka.

Galaxy

Patrzyła na kurczaka... Ojć. Nie fajnie, ośmieszyła się, ale mimo wszystko uśmiechała się. Odwróciła się od konia przed nią i ruszyła dalej oglądać wioskę. Wiał dosyć mocy wiatr więc, wszystko co lekkie latało dookoła. Szła jednak dalej, gdy okrążyła prawie całą wioskę ruszyła w poszukiwaniu konia który uwolnił kurczaka...

Black Moon

Gdy klacz się oddaliła westchnął cicho i poszedł w inną stronę. Doszedł do skraju wioski, zatrzymując się. Wpatrywał się w las, który ją otaczał. Był piękny, czarujący. Zdecydował się jednak pozostać na terenach wioski, kto wie co się może jeszcze zdarzyć.

Galaxy

Szła powoli rozglądając się dookoła. Na skraju wioski ujrzała jabłkowitego konia. Najpierw ruszyła wolnym galopem do niego, gdy już była na tyle blisko, że mógł ją usłyszeć przeszła do stępa i cicho podeszła do niego. Spojrzała na niego... Coś ją przyćmiło. Zemdlała.

Black Moon

Odwrócił się gwałtownie. Coś za nim stęknęło, coś upadło. To była klacz, którą uprzednio już spotkał. W normalnej sytuacji przewróciłby oczami i odszedł, nawet nie zaszczycając ją dłuższym spojrzeniem. Ta klacz była jakaś delikatna, bojaźliwa. Z pewnością nie pasowała do Krwawych Pysków. Westchnął cicho i ruszył po trochę wody. Znajazł ją w jednym z ludzkich szałasów, była w jakimś dziwacznym przedmiocie. Wziął ją w zęby i wrócił do klaczy. Cała zawartość wylała się na jej twarz.

Galaxy

// Ej! Ona nie jest bojaźliwa. Myślała, że tam jest człowiek, bo tam było coś bez worka. x D A ty wszystko zepsułaś! Bo miał być człowiek. x D //

Ocknęła się natychmiast. Wstała, otrzepała się zaszczyciła konia, który ją brutalnie ocknął wodą, krótkim, wdzięcznym spojrzeniem. Stała i patrzyła przed siebie, jednak po krótkim czasie stwierdziła, że może jednak podziękuje ogierowi obok. Spojrzała na niego i mruknęła cicho - Dziękuję... - Po krótkim namyśle zapytała. - A ty się zwiesz...? - Patrzyła na niego, ze spokojem czekając na odpowiedź.